Święto Halloween nie
ma związku z naszą tradycją Święta Zmarłych. Mimo wszystko sporo osób
drąży dynię i spędza czas kultywując importowane z USA święto. Coraz częście
spotkać można popularne za oceanem przyjęcia i imprezy w przerażających
kostiumach oraz dekoracje rodem z horroru. W Turcji święto Halloween nie
istnieje. Nie czci się również pamięci zmarłych. W naszej wielokulturowej
rodzinie obchodzimy wszystkie święta jak leci. Importowane czy nie, ważne żeby
dobrze się bawić i spędzić czas w gronie najbliższych.
Żeby spędzić święto Halloween
tradycyjnie wybraliśmy się na targ, żeby kupić dynie. Pierwszy problem: nie ma
dyni w małych rozmiarach wszystkie warzywa mają więcej niż 10kg i są ogromne...
Ech... Nie zrażam się i szukam dalej. W końcu udało mi się znaleźć idealną
dynie... niestety białą. Biała dynia? Ok, ważne, że jest. Sprzedawca pyta czy
pokroić. Oczywiście, że nie. I tutaj po raz kolejny spotykam się z tym, że ktoś
patrzy na mnie jak na kosmitę. Pan sprzedawca pewnie w życiu nie słyszał o tym,
że z dyni robi się hallowinowe lampiony. Chwyta się za głowę kiedy mój luby
tłumaczy po co mi 7kg warzywo. Niesiemy dynię pół kilometra do auta ponieważ w
dzień targowy pół dzielnicy jest zakorkowane.
Teściowie patrzą na
nas i naszą dynię podejrzliwie. Śmieją się jak dzieci kiedy opowiadamy im o
święcie Halloween. Ku mojemu zdziwieniu teść czyta dokładnie na wikipedii o co
w tym chodzi i zabiera się z nami za projekt lampionu. Oczywiście jako
najbardziej doświadczona z grona rodziny w drążeniu dyni zabieram się za pracę.
O nie! Drugi problem.
Dynia jest tak twarda, że z trudnością wbiłam w nią nóż. Z pomocą jednak
przyszedł mąż i tak wspólnymi siłami stworzyliśmy piękny świąteczny lampion.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz